Autor: Anthony Kiedis, Larry Sloman
Tytuł: Blizna (Scar Tissue)
Gatunek: Biografia
Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2005 (wznowienie w 2011)
Liczba stron: 454
Ocena: 7.5/10
"To historia mojego życia - już w dzieciństwie, kiedy mieszkałem w Michigan, ze szkoły wracałem przez podwórko sąsiadów i skakałem przez płot. Nie miało znaczenia, czy pogryzł mnie pies, rozdarłem spodnie na sztachecie albo uderzyłem się w oko gałęzią drzewa, po którym się wspinałem, istotne było chodzenie na skróty. Przez całe życie chodziłem na skróty i w końcu się zgubiłem."
Kojarzycie zespół o nazwie Red Hot Chili Peppers? Jestem pewna, że tak. Chyba każdy choć raz słyszał w radiu jeden z ich przebojów - Under the Bridge, Californication, Snow ((Hey Oh))... Debiutowali w 1983 roku i od tej pory wciąż są na topie. Ich sukces leży w niezwykłej braterskiej więzi, jaka łączy członków zespołu mimo zmian w składzie. Recenzowana przeze mnie książka to autobiografia wokalisty grupy. Anthony Kiedis jest znaną, szanowaną postacią w świecie muzyki. Charyzmatyczny wokalista o ciekawym głosie, genialny tekściarz i obiekt fascynacji ponad połowy fanek Papryczek. Dziś stroniący od narkotyków wegetarianin oraz ojciec kilkuletniego Everly'ego, niegdyś człowiek uzależniony od wszelkiego rodzaju używek i nadpobudliwy szaleniec. Z dawnego stylu życia pozostał mu jedynie nadmierny pociąg do kobiet. Jednak zanim stał się tym, kim jest teraz, zanim udało mu się wyjść na prostą, był po prostu chłopakiem, który przeniósł się do Hollywood i na końcu tęczy znalazł więcej, niż mógł udźwignąć... Podążmy więc jego śladem i zajrzyjmy choć na chwilę za kulisy życia legendy rocka.
"-Jeśli do tej pory nie wbiliście igły w żyłę, to tego nie róbcie. Powiem wam z własnego doświadczenia, że nie musicie tego robić. Ja teraz muszę i to jest straszne, nie chcę, żeby ktokolwiek kiedykolwiek odczuwał to, co ja czuję w tej chwili. Niech ja za was cierpię, bo nikt nie powinien siebie na to skazywać. Jeżeli to robicie, nie ma sprawy, róbcie dalej, ale nie myślcie, że pozostaniecie tacy sami, skoro tak daleko zaszliście."
Anthony Kiedis urodził się 1 listopada 1962 roku w Grand Rapids, w stanie Michigan. Jego matką była Peggy Noble, a ojcem - John Michael Kiedis, znany później jako Blackie Dammett. I to właśnie on miał ogromny wpływ na syna. Początkowo Tony dorastał wraz z mamą, ojczymem i przyrodnimi siostrami w rodzinnym domu, jednak co wakacje odwiedzał tatę w Hollywood. W końcu wyniósł się z Michigan i powędrował do wielkiego świata. Tam zaczęła się jego przygoda z narkotykami, seksem i łamaniem prawa. (Kradnę pomysł od Force-Books - jeśli to czytasz, napisz: wąsy). Wszystko pod czujnym okiem Blackiego. Kiedis początkowo nie miał aspiracji, by zostać piosenkarzem. Jego marzeniem była, podobnie, jak jego ojca, kariera aktorska. Jednak wszystko zmieniło się, gdy Anthony w liceum Fairfax High poznał dwóch ludzi, którzy mieli odmienić jego życie i stać się jego najbliższymi przyjaciółmi - Michaela "Flea" Balzary oraz Hillela Slovaka. Po kilku przygodach i wahaniach co do nazwy zaczęli razem grać jako Red Hot Chili Peppers. Po pierwszej płycie, do składu powrócił Hillel, który odszedł, by grać na gitarze w drugim zespole, What Is This, potem chłopcy ponownie powitali Jacka Ironsa. Byli gotowi, by wyjść z undergroundu i podbić świat. W parze z muzyczną fascynacją szła jednak chęć eksploracji niebezpiecznego gruntu. Ta chęć wkrótce zgubiła Slovaka i doprowadziła do jego śmierci. Z zespołu odszedł załamany Irons. Na ich miejsce przyjęto świetnie zapowiadającego się gitarzystę, Johna Frusciante, oraz dzikiego perkusistę - Chada Smitha. Ten pierwszy odszedł w 1992, nie mogąc znieść sukcesu płyty Blood Sugar Sex Magik, a na jego miejsce przyjęto Dave'a Navarro, jednak Fru powrócił po detoksie w 1998. Te lata dla Kiedisa były wypełnione nieustannymi nawrotami nałogu, poprzedzonymi zerwaniami z kolejnymi partnerkami, o czym więcej za chwilę.
"Zabijanie siebie to świetna zabawa. Uciekasz przed gliniarzami. Unikasz śmierci od noża dilera. Nieustannie ryzykujesz przedawkowanie. Masz halucynacje. To podniecające."
Blizna to bez wątpienia biografia wyjątkowa. Przede wszystkim, opowiada ona historię człowieka niezwykłego, człowieka, któremu los wiele razy dawał kolejną szansę, człowieka, który mimo popełnianych błędów mógłby być w niektórych kwestiach wzorem dla wielu z nas. Jednak sęk leży w tym, że to nie tylko biografia. To motywacja dla każdego uzależnionego, to przestroga dla tych, którzy chcą spróbować. Anthony pokazuje, i sam mówi, że pomimo wszystkich przyjemności, ciężko jest się posługiwać tym niebezpiecznym narzędziem. Na kartach tej książki znajdziemy ponadto anegdoty o takich sławach, jak Kurt Cobain, Cher czy Madonna, którzy dostają w Bliźnie drugie życie. Dlaczego więc nie wystawiłam wyższej oceny? O ile jeszcze opisy narkotykowych odlotów da się czytać, to naprawdę irytuje większość poruszanych relacji damsko-męskich. Rozumiem, poświęcić kilkanaście stron tak ważnej dla Kiedisa kobiecie, jak Yohanna Logan, ale żeby wspominać o pierwszej lepszej kobiecie, z którą uprawiał seks? Chyba nie jest to aż tak ważne :) Mimo wszystko, tę biografię polecam wszystkim spragnionym mocnych, szokujących historii z życia wziętych. Fani RHCP na pewno już przeczytali.
Bardzo ciekawa recka, ale niestety nie moje klimaty
OdpowiedzUsuńNo cóż, trudno. Ale dziękuję :)
UsuńJako fance RHCP recenzja mi się podoba ;) Wspomniałaś,że nisko oceniłaś tę biografię. Ja myślę, że szczerość jest najważniejsza. To że jesteś fanką nie znaczy, że biografia powinna Cię urzec od deski do deski. Tak samo mnie nie przypada do gustu każda ich piosenka, to proste ;) Aha, z tego co gdzieś kiedyś przeczytałam, to John odszedł wtedy z zespołu też z powodu uzależnienia od narkotyków, przeszedł na kurację i powrócił do Papryczek :) To co chcę też zaznaczyć, to przyjaźń głównie pomiędzy Anthonym a Michaelem, oni są świetnym przykładem, że prawdziwa przyjaźń trwa praktycznie przez całe życie, a to moim zdaniem jest piękne i wzruszające ;) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńAww, dziękuję za piękny komentarz! Co do odejścia Johna, to masz rację. Duży wpływ na jego decyzję miała też śmierć przyjaciela, Roberta Hayesa, z którym chciał założyć zespół. A przyjaźń Antka i Mike'a to więź godna pozazdroszczenia :)
UsuńRównież pozdrawiam :*
Chętnie zapoznam się z biografią lidera tego wyjątkowego zespołu. Myślę, że warto wiedzieć nieco więcej o tym panu :) Wąsy.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wąsy :D
UsuńFakt, Anthony to naprawdę intrygująca persona :3
Zespół oczywiście znam, jednak nie jestem zainteresowana nim na tyle, by czytać recenzowaną przez Ciebie książkę. Ale recenzja bardzo ciekawa :).
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńRozumiem, zazwyczaj biografie czytają jedynie osoby naprawdę zaciekawione losami członków lubianego przez siebie zespołu. (Co mi przypomina, że muszę sprawdzić, czy w Polsce ukazała się jakaś biografia System of a Down :)).
Zaintrygowałaś mnie swoją recenzją:)
OdpowiedzUsuńDziękować * - *
UsuńWyjątkowy zespół i bardzo ciekawa recenzja. Z przyjemnością zapoznam się z tą książką. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZ biografiami nie mam wielkiego zaznajomienia, najczęściej sięgam po nie, gdy potrzebuję czegoś do szkoły. Po Twojej recenzji mogę wnioskować, że ta jednak jest całkiem inna niż te, które czytałam. Możliwe, że kiedyś się zapoznam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mam nadzieję, że jeśli się zdecydujesz, to się nie zawiedziesz :3
UsuńPozdrawiam!
Bardzo lubię Anthonego więc książkę z przyjemnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to niezmiernie :*
UsuńKsiążka nie z mojej bajki, ale recenzja mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZespół znam, ale niestety nie jestem chyba na tyle zainteresowana, żeby czytać całą jego biografię. :3 Chociaż kto wie.. Wąsy. :D
OdpowiedzUsuńDzięki za wąsy :3
UsuńW wolnej chwili można się zawsze zapoznać :)
Jestem wielką fanką Red Hotów. Książka już od kilku miesięcy leży przeczytana na mojej specjalnej półce razem z płytami i Kalifornizacją (troszkę się chwalę, wybacz ;p). Dziś znalazłam twoją recenzję. Jest bardzo dobra, widzę, że mamy podobne odczucia, spostrzeżenia. Bardzo podoba mi się fragment "opowiada ona historię człowieka, któremu los wiele razy dawał kolejną szansę". Przyszło mi do głowy jakiś czas temu, że zarówno Tony, jak i John już kilka razy powinni być martwi... Całe szczęście jest trochę magii na tym świecie. Magii, która mimo wielu błędów pozwala im nadal chodzić po ulicach Californii, tworzyć muzykę, uszczęśliwiać fanów. Chcę jeszcze dodać takie moje małe spostrzeżenie podczas czytania, nie wiem czy też to odczułaś. Mianowicie Anthony chyba nie za bardzo rozumie pojęcie miłości. Używał tego słowa w opisie połowy dziewcząt z którymi się zadawał. Myślę, że mylił miłość z zauroczeniem, albo nawet z zapatrzeniem. A może to kwestia niezbyt dobrego tłumaczenia... Pozdrawiam cię ;)
OdpowiedzUsuń