niedziela, 10 lutego 2013

"Nie widać przed nami przyszłości..." - "Ocaleni. Życie, które znaliśmy" ~ Susan Beth Pfeffer


Woah, skończyłam!
Chcę drugą część.
I want it all, and I want it now.
Lecę czytać Letzte Beichte ;)





Autor: Susan Beth Pfeffer
Tytuł: Ocaleni. Życie, które znaliśmy (Life As We Knew It - Last Survivors #1)
Gatunek: Fantastyka, Antyutopia/dystopia
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 351
Ocena: 10/10


"Co jest najgorsze w końcu świata? Że kiedy się zacznie, nigdy się nie kończy."



Jestem pewna, że każdy z nas choć raz zastanawiał się nad wizją końca świata. Nawet, jeśli nie wierzyliśmy w przepowiednię Majów, 21 grudnia z niecierpliwością wyczekiwaliśmy rzekomej apokalipsy. Suma summarum, nic takiego się nie stało. Jednak wyobraźcie sobie, co byłoby, gdyby nadszedł koniec świata? Gdyby z pozoru niewinne uderzenie asteroidy w Księżyc spowodowało katastrofalne skutki na naszej planecie? Jak byście się zachowali? Gdy poznajemy Mirandę, jej matkę oraz braci - Matta i Jonny'ego, nic jeszcze nie zwiastuje najgorszego. Dziewczyna jest jak każda zwyczajna nastolatka, żyje normalnym życiem i dzień po dniu opisuje je w swoim pamiętniku. Jej codzienność jest raczej dość monotonna, więc gdy świat obiega wieść o asteroidzie zbliżającej się do Księżyca, zaczyna się robić ciekawiej. Jednak nikt nie przewiduje tego, co następuje  później - asteroida, zamiast uszkodzić naszego naturalnego satelitę, wytrąca go z orbity. Zaburza to zarówno życie wszystkich na naszej planecie, jak i cały porządek panujący w przyrodzie. Wybuchy wulkanów, fale tsunami i trzęsienia ziemi. A to jeszcze nie koniec... Zaczynają się masowe wyprawy do sklepów, gromadzenie zapasów i przygotowywanie się na prawdziwą katastrofę, która nadejdzie już wkrótce. Czy w obliczu śmierci miłość coś jeszcze znaczy? I, co najważniejsze, czy jest szansa na przetrwanie?


"Wschód jest piękny. Wszyscy jeszcze żyjemy, nie spieszy mi się do nieba, w każdym razie nie teraz, póki mogę pływać w stawie Millera, i wyobrażać sobie randki z Danem, i śnić o racuchach z syropem klonowym."


Życie, które znaliśmy to pierwsza część trylogii Ocaleni, która balansuje na granicy dystopii i sci-fi, oraz obyczajówki. Za granicą odnosi niebywałe sukcesy i jest wychwalana przez recenzentów. Nie będę ukrywać - zresztą, już to widać po mojej ocenie - że i mi się ogromnie spodobała. Przyznam jednak, że początkowo dość ciężko mi się czytało. Wiem, że Miranda miała być przeciętną nastoletnią dziewczyną, ale momentami wydawać się mogło, że jest aż zbyt przeciętna. Nie wiedzieliśmy o niej praktycznie nic, bardziej poznawaliśmy raczej jej rodzinę. Jednak z czasem to wrażenie zacierało się, bo pamiętnik stał się - w końcu - osobistą przestrzenią dziewczyny, a pisanie w nim formą ucieczki od strasznych realiów. Nie sposób też nie zauważyć, jaką przemianę przeszła, jak nauczyła się kochać swoich bliskich. Docierając do końca książki, zdążyłam naprawdę polubić jej postać. Warto też wspomnieć o pozostałych bohaterach - dojrzałym i odpowiedzialnym Matcie, oraz nieco dziecinnym Jonnym, oczku w głowie rodziny. Na szczególne wyróżnienie zasługuje ich matka. Naprawdę cudowna kobieta, która wiele poświęciła, by chronić ukochanych jej ludzi. Właśnie o tym głównie traktuje ta książka - o budowaniu wzajemnego zaufania, poświęceniu i prawdziwej miłości, której nawet tragedia nie jest w stanie złamać. Nie znajdziemy tu strasznych opisów niszczycielskich sił natury, a mimo to, wizja świata, jaka została zarysowana przez panią Pfeffer, jest tak realna, jak żadna inna. I naprawdę mną wstrząsnęła.


"Nienawidzę księżyca. Nienawidzę pływów, trzęsień ziemi, wybuchów wulkanów. Nienawidzę świata, w którym sprawy, z którymi nic mnie nie łączy, komplikują moje życie, niszczą tych, których kocham. Szkoda, że astronauci nie rozwalili tego cholernego księżyca, kiedy mieli ku temu okazję."


Komu poleciłabym tę książkę? Na pewno nie fanom rasowych antyutopii bądź dystopii, bo elementów charakterystycznych dla tego gatunku tutaj nie znajdziecie. Na jednym z blogów wyczytałam opinię, iż jest to bardziej obyczajówka. W pełni się zgadzam. I to właśnie osoby gustujące we wzruszających, rodzinnych historiach, ewentualnie wątkach postapokaliptycznych, powinny sięgnąć po Życie, które znaliśmy. Ja ze swojej strony jak najbardziej polecam, i niecierpliwie czekam na Martwych i nieobecnych (opis zwiastuje zupełnie inną historię, ale mi się wydaje, że nie zabraknie tam rodziny Mirandy - nie mogą tak porzucić tych wszystkich wątków!).

16 komentarzy:

  1. Queen? ;)
    Zgadzam się! Książka jest genialna! Mam nadzieję, że doczekamy się kolejnej części. ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak :) Moja pierwsza miłość, i jeden z ulubionych zespołów Babci ^u^
      Ja też! Nie jestem jeszcze obeznana, ale Jaguar chyba nie porzuca serii?

      Usuń
  2. Czekam niecierpliwie na drugą część, bo pierwsza bardzo mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "You're not the only one", jak to Axl śpiewał w "November Rain" ;)

      Usuń
  3. Niestety jeszcze nie miałam okazji przeczytać, lecz widzę i czytam, że jest naprawdę godna uwagi! Pozdrawiam serdecznie! :)
    D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie musisz przeczytać! :)
      Tu można wygrać: http://werewolf-rain.blogspot.com/p/konkursy.html

      Usuń
  4. Na pewno przeczytam tę książkę, wolę tylko poczekać aż ukaże się kolejna część, żeby potem nie czekać na nią w nieskończoność :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się doczekamy :)
      *tfu, tfu*
      *odpukuje*

      Usuń
  5. Nie, nie dla mnie... Ale okładka jest cudowna moim zdaniem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałabym przeczytać tę książkę, bo właśnie ciekawi mnie portret psychologiczny osoby, która przeżywa apokalipsę. Czemu zawsze skupiamy się na strzelankach i hektolitrach krwi?
    Chciałabym nadmienić, że bardzo ładnie piszesz. Estetycznie, nie to co mój chaos na blogu. Ciekawa odmiana:)
    written-by-bird.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. To niezwykle miła odmiana od typowej postapokaliptycznej pozycji.
      Och, dziękuję! U Ciebie nie jest tak chaotycznie, i również bardzo ładnie :)

      Usuń
  7. Ciekawa jestem tej książka, już od dawna chcę się za nią zabrać. Zawsze jest coś lepszego do przeczytania. Mam nadzieję, że w końcu się uda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również mam taką nadzieję, naprawdę warto! :)

      Usuń
  8. Spodobała mi się Twoja recenzja :) Jednak po końcówce nie jestem pewna czy ta książka jest dla mnie, gdyż tak średnio gustuję w "rodzinnych zmaganiach". Mimo to książka intryguje mnie i może po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń

Witaj! Bardzo się cieszę, że chcesz skomentować moją recenzję. Wiele to dla mnie znaczy. Dziękuję :)